Pomysł wyjazdu na wyścigi serii NASCAR chodził nam po głowie od jakiegoś czasu, ale mieliśmy pewne wahania. Opierały się one głównie na tym, co w Europie mówi się na temat tych zawodów - jazda w kółko po jajowatym torze, tylko skręty w lewo, nuda, sport dla amerykańskich wieśniaków, którzy po kilku browarach mają jeszcze szansę ogarnąć co się dzieje na torze. Cóż, wychodzi na to, że my również jesteśmy redneckami... :)
SAMOCHODY I ALKOHOL
Amerykanie kochają NASCAR, a same zawody cieszą się ogromną popularnością. Na wyścigi przychodzą różne pokolenia, całe rodziny i grupy przyjaciół. Historia powstania tego sportu jest niesamowita i głęboko zakorzeniona w historii USA. Otóż jak podają źródła historyczne, pierwszymi kierowcami NASCAR byli... przemytnicy alkoholu. Pierwsze wzmianki na ten temat pochodzą z czasów wielkiej prohibicji w Stanach. Nielegalny przemyt alkoholu w latach 20-30tych XX wieku był bardzo dochodowym, ale i niebezpiecznym biznesem. Ci, którzy zajmowali się tego typu "fachurą" konstruowali własne auta, które miały stawać się coraz szybsze - raz po to, żeby przyspieszyć proces dystrybucji, a dwa żeby móc sprawnie uciekać policji. Spotykali się oni zatem na plażach Daytonach Beach, gdzie początkowo testowano stuningowane auta i ustanawiano kolejne rekordy prędkości. Spektakl ten stał się w końcu swego rodzaju tradycją.
Kiedy zniesiono prohibicję, dotychczasowi przemytnicy stracili swoje lukratywne biznesy i pozostali ze swoimi supermocnymi autami "na lodzie", staczając się powoli w otchłań biedy. Wtedy właśnie pojawił się pomysł, żeby tymi samochodami zacząć się między sobą ścigać. Imprezy te bardzo szybko zyskały widownię, pojawili się menedżerowie, bilety wstępu na zawody, więc pojawiły się również pieniądze. Kierowcy stawali się ulubieńcami fanów i swoistymi bohaterami, na trybunach zasiadały tłumy. Ten czas określa się mianem początkiem powstania wyścigów samochodowych w USA.
HOME OF THE RACING
Charlotte jest jedną z siedzib głównych organizacji NASCAR. Tutaj również znajduje się ogromne NASCAR Hall of Fame, czyli coś w rodzaju muzeum tego sportu.
Patrząc od strony asortymentowej jest to obiekt, który prezentuje niesamowite egzemplarze. Legendarne i autentyczne samochody, historyczne puchary, stroje kierowców, nawet pierwsze, dość prymitywne jak się teraz spojrzy, pit stopy. Niektóre z aut zostały ściągnięte prosto z torów, zabrudzone i porysowane od zderzeń z bandą czy innymi samochodami. Są one ikonami wielkich momentów w historii NASCAR, o których można poczytać na tablicach lub obejrzeć film na znajdującym się obok ekranie.
Dla super fana NASCAR to miejsce jest jak świątynia, mekka. Dla mnie, jako "casual fana" było to po prostu coś bardziej na miarę ciekawostki aniżeli wielkich przeżyć. Nie znam wielu kierowców (zastanawiam się skąd w ogóle kogoś znam), dostępne w muzeum egzemplarze niczego mi nie mówiły, a nawet po przeczytaniu historii samochodu i czym przyczynił się do upamiętnienia w takim miejscu jakoś nieszczególnie wzbudziły we mnie jakieś konkretne emocje. Myślę sobie, że to zbyt odległy temat, żeby można było jakoś się z tym utożsamić.
Fajnie za to było usiąść za kierownicą samochodu w symulatorze wyścigów i wziąć udział w krótkich zawodach z innymi odwiedzającymi :) Symulator jest spoko, bo stoi tam chyba z 12 autentycznych aut NASCAR, do których wsiadasz i bierzesz udział w wirtualnej rozgrywce. Całość "transmitowana" jest na wielkich telebimach nad autami więc na bieżąco widzimy,w którym samochodzie siedzi lider, kto właśnie zaliczył wypadek itd.
Podsumowując - oczywiście warto z ciekawości zajrzeć do NASCAR Hall of Fame, ale dla mnie to było doświadczenie 5/10, może 6/10, gdzie lwią część oceny zbierają wystawione tam egzemplarze. Entuzjaści tych wyścigów będą tam czuć się jak w niebie, bez wątpienia.
WYŚCIG
Zawody, na które wybraliśmy się do Charlotte nie były typowym wyścigiem w kółko po jajowatym torze. Na trasie znalazło się kilka dodatkowych zakrętów i wyglądało to mniej więcej tak:
Siedzieliśmy mniej więcej zaraz za flagą mety, rząd 12. Byliśmy bardzo blisko toru, ale też nie widzieliśmy co się dzieje po drugiej stronie, bo wewnątrz pętli rozstawione były pit stopy i ciężarówki konstruktorskie ze sprzętem.
Brak widoczności nie przeszkadzał nam aż tak bardzo, bo w miejscu u góry koło zakrętu nr 11 wystawiony był przeogromny telebim, na którym non stop transmitowano wydarzenia z toru. Natomiast siedząc nisko i blisko toru mogliśmy poczuć trochę mocy tych samochodów.
Hałas ogólnie jest masakryczny! Bez zatyczek czy słuchawek na uszy nawet nie ma co się rozsiadać, bo głowa aż pulsuje. Do tego smród spalin może przyprawić o mdłości kogoś, kto nie toleruje takich zapachów. Ale emocje były naprawdę niezłe!
Po torze rozlegał się głos komentatora, który w emocjonujący sposób przekazywał relację z wyścigu i skupiał uwagę obserwatorów. Tego dnia 3 zawodników toczyło ze sobą zażartą walkę o zwycięstwo i oni nakręcali widownię, która nierzadko wstawała z miejsc i głośno dopingowała swoich ulubieńców. Czuć było ekscytację wśród tych ludzi. Nam też się to w końcu udzieliło :) Zaczęliśmy od śledzenia numerków, analizowania pozycji, więc daliśmy się całkowicie pochłonąć wydarzeniom na torze. Kiedy po zakończeniu jeden z rund wszystkie samochody zjeżdżały na pit stop, podczas którego ustanawiano pozycje kolejnej rundy wg czasu w jakim ekipa danego kierowcy uporała się ze zmianami, z zainteresowaniem oglądaliśmy ten kilkunastosekundowy, mega emocjonujący moment, który dodatkowo podkręcał wspomniany już spiker. To był czysty fun, radość w najszczerszej postaci.
CZEMU NIE
Dla nas pierwsza styczność z NASCAR okazała się fajnym i ciekawym przeżyciem. Zmieniło się nasze postrzeganie tego sportu, przekonaliśmy się, że wcale nie musi być nudno, a podczas wyścigu dzieje się całkiem sporo rzeczy, które można na bieżąco komentować czy analizować. Na naszych oczach miała miejsce jeszcze jedna nieduża kraksa, więc mieliśmy pełen pakiet wydarzeń tego dnia.
My NASCAR polecamy, chociaż raz warto wybrać się i obejrzeć te wyścigi na żywo. Coś nawet mówi mi w środku, że warto przyjrzeć się bliżej tym zawodom, bo mimo tak teoretycznie nieciekawej dla nas formuły - jazda w kółko i nic poza tym - jest na czym się skupić.
Comments