Zapraszamy Was gorąco do przeczytania kolejnego wpisu z serii "Po czym poznać, że nie jesteś Amerykaninem?" czyli spoglądamy na Amerykanów z przymrużeniem oka i skupiamy się na różnicach kulturowych :) Wydawać by się mogło, że dzielimy ten sam świat, ale jednak w niektórych kwestiach mocno się od siebie różnimy, a różnice te są zwykle zabawnym tematem do rozmowy :)
No więc, drogi Czytelniku,
NIE JESTEŚ AMERYKANINEM jeżeli:
1) ROBISZ ZAKUPY BEZ KUPONÓW
Czekaj, czekaj, że co? Kupiłeś ten 24-pak Pepsi za cenę, która jest wywieszona w sklepie?! Coooo, kupiłaś ten sweterek nie podając pani przy kasie dwóch kuponów, które łączą się ze sobą i w sumie dają 60% rabatu?! Kupiłeś dwie pizze zamiast drugą dostać gratis za ten kod z aplikacji?! Skąd Ty jesteś człowieku?!
Chyba nikomu nie trzeba specjalnie tłumaczyć jaką rolę w USA pełnią kupony, rabaty, programy lojalnościowe i inne tego typu duperele. Ale prawda jest też taka, że jak nie zobaczycie tego na własne oczy to nie poczujecie potęgi tego zabiegu. Nasze polskie kupony to blada kopia tego co dzieje się tutaj, gdzie ludzie jedną ręką prowadzą wózek sklepowy, a w drugiej trzymają pięć różnych gazetek z tysiącem kuponów + na telefonach mają dziesiątki aplikacji zniżkowych. Gospodarka amerykańska dosłownie pędzi dzięki temu systemowi. A każdy dolar ma znaczenie. Czasami deale są tak absurdalne, że po prostu nie chce się wierzyć "_
PS. Dzięki Beata za podsunięcie pomysłu :)
2) WYŁĄCZASZ AUTO ZA KAŻDYM RAZEM JAK WYSIADASZ Z NIEGO
Nie szkoda Ci tego samochodu? Tak go męczysz włączając i wyłączając ten silnik. Aha, dla bezpieczeństwa, a kto Ci tu ma niby niebezpieczeństwo sprawić? Panie, rodzina czteroosobowa potrafi mieć 7 aut, na co im jeszcze Twoje? Poza tym Twoje jest już używane, a wszyscy tutaj w leasing idą. Spójrz na mnie, zaparkowałam ćwierć mili stąd, nie gasiłam silnika i zostawiłam malutką Doris na tylnym siedzeniu, żeby jej nie było gorąco. Wracam do niej zaraz i jedziemy do domu, a w środku luksus bo klima chodziła cały czas!
Może z tą ćwierć mili przesadziliśmy i oczywiście opieramy się na doświadczeniach z North Carolina, ale ... tak, to prawda, widzieliśmy przypadki, gdzie zostawiano włączone auto z dzieckiem w środku, a kierowca szedł do sklepu. Nie wiemy, czy podane wyżej argumenty bronią takiego postępowania ale w Północnej Karolinie odpalone puste samochody to de facto dość powszechny widok.
3) MIJASZ LUDZI BEZ UŚMIECHU CZY KRÓTKIEGO ZAGADANIA
Teraz historia od naszej strony, z początków naszej przygody w USA :)
O nie, zbliża się ten Amerykaniec, już czuję że się do mnie cieszy, zaraz będzie chciał gadać...
<po chwili tenże Amerykanin>
HEEEEEEEEEY, HOW ARE YOUUUU !? OHH WHAT'S THAT ACCENT, WHERE ARE YOU FROM?! THAT'S SO COOOOL! OH NO, I DON'T KNOW WHERE POLAND IS...
Na początku irytuje, potem człowiek nie potrafi się od tego odczepić. Jakby nie było uważamy, że sposób w jaki Amerykanie traktują siebie i innych, jak rozmawiają, jak wyglądają interakcje itd. jest po prostu WZOROWE. Mówimy oczywiście głównie o NC, bo w Nowym Jorku bywa różnie :D Pamiętam jak przyjechaliśmy na ostatnie święta do Polski i tak samo zagadywaliśmy do ludzi - patrzyli jak na kosmitów, ale większość mimo wszystko przełamywała się i kontynuowała rozmowę i zawsze było miło :) W Północnej Karolinie nawet pomidora czasem nie kupisz w spokoju bo ktoś stanie obok i zapyta czy polecacie, czy są soczyste, czy cena jest dobra itd. No i fajnie :) My przeszliśmy ogromną metamorfozę w tej kwestii i uwierzcie, że jesteśmy dużo szczęśliwszymi ludźmi :)
4) TWÓJ KOSZYK MA PEŁNO SUROWYCH PRODUKTÓW
Panie, widzę że Pan ogródek ogarniasz! Nie? To na co Panu tyle tych warzyw w koszyku!? Aaa na zupę ... to nie lepiej kupić tą gotową o tu z półki? No jasne że pyszna i do tego wystarczy podgrzać w mikrofali 3 minuty i jak złoto, a Pan będzie obierał pół dnia zamiast obejrzeć mecz i zjeść Doritos w spokoju na deser.
To było jedno z szokujących doświadczeń na początku pobytu w USA - ilość gotowych produktów na półkach oraz rzeczy, które można na te półki położyć gotowe! Dla przykładu, ugotowane jajka w pudełeczku do podgrzania w mikrofali. Tutaj Proszę Państwa ceni się czas.
I jeszcze mała ciekawostka - kiedy nasi znajomi byli u nas w odwiedzinach i podczas kiedy my musieliśmy jeszcze odrobić swoje w biurze oni postanowili sprawić nam miłą niespodziankę i zrobić prawdziwy rosół. Z racji tego udali się do pobliskiego sklepu po produkty. Jakież było ich zdziwienie, kiedy okazało się że litr gotowego rosołu w kartonowym pudełku wychodzi taniej niż kupienie warzyw i ugotowanie go samemu! I teraz uwaga, litr gotowego rosołu w Walmart kosztuje około 4,5$, natomiast sam seler prawie 6$. Weź tu bądź mądry... : )
To by było na tyle w tym odcinku. Mamy nadzieję, że Wam się podoba powyższa seria - jeżeli tak to lajkujcie, komentujcie, piszcie do nas, podajcie swoje przykłady jeśli takie macie.
Dobrego dnia!
Tak właśnie, moj 1 raz w Walmart zakonczy sie flustracją :) kupno pojedynczej butelki dużej wody okazało sie niemożliwe:( 24 szt małe niby można ale ... :) zresztą pojedynczej puszki kolorowego napoju tez nie uświadczysz. Wyszlismy z butelkami kawy od Starbaksa oczywiscie czterema. Warzyw akurat nie było.... No chyba że w dziale z mrożonkami. Przez 1 tydzien nie miałam za bardzo co jeść na śniadanie w motelach. Żadnych warzyw raz zdarzyły się jabłka. Tylko kolorowe musli, gofry z maszyny i mufiny:) ale i tak bym jeszcze wróciła:)
Oooo, jak miło :) Nie ma za co, polecam się na przyszłość :D Ale naprawdę, temat kuponów w Stanach zasługuje na to, żeby o nim wspomnieć :D
Bardzo spodobało mi się to, co napisaliście na temat tej życzliwości do ludzi i otwartości. Na początku też się, może nie wkurzałam, ale było to dla mnie nienaturalne jak ktoś zagadywał, coś chciał, coś się pytał, takie wiecie - NIE POLSKIE :D A jeszcze się pytają "how are you?", ja się zabieram za odpowiadanie a oni odchodzą... WTF?! Pamiętam, jak zaczęłam swoją pracę - byleby szybko przemknąć przez wejście dla pracowników, odebrać rzeczy ze skanera i bzium windą na górę. Teraz? Z pół kilometra się już wydzieram "Goooood morning George, how are you?!…