top of page

WILD and FREE - władcy własnego życia

Zaktualizowano: 20 sty 2023




Wyobraźcie sobie...


Żyjecie w świecie, gdzie wolność na swoją wyjątkową esencję. Dojazdy do pracy nie istnieją, korki nie dokuczają, nie ma tłumu ludzi i smrodu spalin. Twoją wizją dnia nie jest siedzenie w biurze dziesięciu godzin w niewygodnej pozycji, wiercąc się niespokojnie przez ból pleców i krzyża. Dookoła Ciebie natura, spokój i kompletna cisza. Człowieka widujesz sporadycznie, witając się z nim serdecznie, opowiadając ciekawe historie. Nie wiadomo nawet, czy urzędy wiedzą o Twoim istnieniu, nikt tu nie dojeżdża, poczty nie dostajesz, nie masz nawet za co płacić rachunków, bo do szczęścia potrzebujesz jedynie ognia i wody, o które jesteś w stanie zadbać sam. Totalny oldschool. Twój dzień to jedna wielka interakcja ze światem, Twoje obowiązki to zaspokajanie prawdziwie podstawowych życiowych potrzeb - jeść, pić, spać, tworzyć itd. Nie potrzebujesz nowych technologii, telefonów, internetu, komputera czy nawet telewizora. Czasem wybierzesz się do pobliskiego miasteczka do biblioteki po parę książek dla umilenia czasu. Każdego dnia robisz coś własnoręcznie, nikt Cię nie wyręcza. Praca daje Ci poczucie spełnienia, każde wykonanie zadanie ma dla Ciebie i Twojego życia prawdziwą wartość. Czas nie ma znaczenia, bo nie jesteś od niego uzależniony. Jedyne co się liczy to dzień i noc. Sen i życie. Wieczorami w spokoju kontemplujesz przy szklance bimbru, który pędzisz w prowizorycznej altanie obok swojej kabiny.


Jesz to co upolujesz albo złowisz w pobliskim jeziorze. Czasami masz szczęście i zwierzyna sama przychodzi pod Twoją drewnianą kabinę. Kąpieli zażywasz w tych samych jeziorach lub krystalicznie czystych lodowatych potokach, gdzie również pierzesz swoje ubrania. W tym samym czasie, kiedy odpoczywasz grzejąc się na pobliskich skałkach, kilkaset bądź kilka tysięcy mil dalej życie galopuje w najlepsze - korporacje, korki, stres, nerwówka, zgiełk, hałas, pogoń za pieniędzmi, chęć posiadania, a raczej pragnienie rekompensaty za uczestnictwo w tym szalonym biegu, za poświęcanie zdrowia i czasu na ekwiwalent, który sprawia, że świat jest tak nierówny i niesprawiedliwy.



Czy bylibyście gotowi zamienić swój obecny świat na takie życie? Czy jesteśmy jeszcze w stanie porzucić to wszystko i wrócić "do korzeni"?


Żeby nie było, że u Zoli wjechała szklaneczka whisky za dużo :) Piszę o tym, bo ostatnio wpadł mi w ręce pewien dokument o człowieku, który porzucił miejski zgiełk Toronto i zamieszkał samotnie w lasach. Tak bardzo zszokowało i zafascynowało mnie jego życie, że postanowiłem się z Wami podzielić linkiem do filmu.


Życie Shawna Jamesa od dwóch lat kręci się wokół prostych codziennych spraw jak łowiectwo, polowanie czy urządzanie swojej skromnej, drewnianej kabiny. Oglądając ten dokument zapragnąłem chociaż na moment pozwolić sobie na takie doświadczenie. Poczułem, że w tym całym szaleństwie, w którym żyjemy, takie odizolowanie - chociażby na krótki okres - może mieć zbawienne skutki dla człowieka. Pytanie tylko, czy potrafimy tak po prostu wyłączyć się z tego świata ...


Warto tutaj zaznaczyć, że życie pana Jamesa nie jest odosobnionym przypadkiem, ponieważ w dzikich i mało zaludnionych Stanach USA (szybki rzut oka na mapę - Idaho, Wyoming, Utah, Dakota, Montana, Alaska, Nebraska itd.) taki styl życia jest dość powszechny, a i mówi się o rosnącym trendzie "ucieczki do natury" wśród sfrustrowanym życiem ludzi, spędzającymi czas w cieniu kilkusetmetrowych wieżowców, którzy rzucają swój dotychczasowy żywot "w pizdu" i uciekają daleko od miasta.


Dokument znajdziecie poniżej. Koniecznie dajcie znać jakie jest Wasze zdanie na ten temat.


Enjoy!




93 wyświetlenia0 komentarzy

Комментарии


bottom of page