top of page

Złota era kapitalizmu w USA. Czy Ameryka ma najlepsze lata za sobą?

Kalifornia, samochód na ulicy, palmy

Coraz częściej, kiedy czytam materiały/książki, przeszukuję Internet i oglądam różne rzeczy, trafiam na opinię mówiącą o tym, że szczyt dobrego życia w USA jest już za nami, że prawdziwy "American Dream" miał miejsce gdzieś w latach 60-70tych i niestety już się skończył. Starsi Amerykanie z westchnieniem wspominają te lata, młodsi z zazdrością patrzą na zdjęcia i urywki filmów z tamtych czasów.


"Nieważne czy byłeś doktorem, bankierem czy sprzedawcą pralek - wszyscy zarabiali godnie, mieli podobne domy, podobne samochody i podobny standard życia. Każdy miał w domu tą samą lodówkę, pralkę czy mikrofalówkę, wszyscy oglądali ten sam program na tym samym telewizorze, każdy mógł pozwolić sobie na te same życiowe udogodnienia, wyjazd na wakacje, spełnianie zachcianek. Wszyscy czuli się dobrze ze swoim życiem".

Coś w tym jest jak się człowiek zastanowi. Filmy i fotografie z tamtych lat budzą poczucie tęsknoty za dobrymi czasami, pozwalają wyczuć pewien luz na twarzach ludzi, pozytywny vibe, powodują nawet delikatną zazdrość. Jakoś to wszystko wyglądało tak dobrze, że aż chciałoby się przenieść na moment w czasie i doświadczyć tamtych momentów. W dzisiejszym świecie gdzieś uciekła ta magia "życia" i zdaje się, że współcześni ludzie mają więcej zmartwień niż powodów do radości.


Dlaczego kiedyś było tak dobrze i wszystko się posypało? Uważam, że świetnie wyjaśniono to w pewnej książce, którą niedawno czytałem - "Psychology of Money", napisaną przez Morgana Housela. Pozwolę sobie streścić tą historię, która myślę, że wyjaśni podejście Amerykanów do pieniądza i przybliży Wam powody obecnej sytuacji w amerykańskiej ekonomii.



Big Boom


Wszystko zaczęło się prawdopodobnie podczas II Wojny Światowej. W trakcie trwania konfliktu wiele amerykańskich firm zostało przemianowanych na przemysł zbrojeniowy i zaopatrywały one armię USA w potrzebną technologię militarną - czołgi, statki, samoloty, broń, amunicję i inne niezbędne narzędzia. Ford produkował bombowce, General Motors czołgi i ciężarówki, Chrysler samoloty itd. Kiedy wojna się skończyła, nastąpiło załamanie gospodarcze. Wracający do kraju żołnierze napotykali problemy z zatrudnieniem. Przebranżowione firmy nie musiały już produkować takich ilości sprzętu wojskowego, następowała zatem stagnacja i konieczność kolejnych transformacji.


ludzie celebrujący koniec wojny

Ameryka potrzebowała ucieczki z tej depresji i szczęśliwie dla Amerykanów tak się właśnie stało. Postanowiono wpompować w amerykańską gospodarkę mnóstwo pieniędzy i rozkręcić ją na dobre. Wtedy właśnie zaczął się okres nazywany przez wielu "Złotą Erą Kapitalizmu". Ekonomia amerykańska była stymulowana przez wiele czynników. Czas wojny wyczerpał wiele zasobów dóbr konsumenckich, a Amerykanie chcieli znowu wydawać pieniądze. Weterani wojenni zostali wynagrodzeni pieniędzmi które mogli przeznaczyć na zakup domów, rozpoczęcie nauki czy kupowanie farm. Standardy życia zaczęły powoli rosnąć. Przemysł motoryzacyjny zwiększył swoje obroty niemal czterokrotnie, a ulice USA zalały nowiutkie auta w przystępnych cenach. Chwilę później rozpoczęła się tzw. "Zimna Wojna" i znowu przemysł militarny ruszył z kopyta. Potrzebna była masowa produkcja sprzętu wojskowego w celach obronnych. Jakiś czas potem rozpoczęła się także wojna w Wietnamie co dodatkowo zwiększyło zapotrzebowanie w tych sektorach.


Kalifornia w latach osiemdziesiątych
standard życia w USA w latach siedemdziesiątych
ludzie na plaży, samochody, ford mustang, surfing, ocean

Wzrost popytu na dobra konsumenckie i sprzęt wojskowy spowodował wysyp nowych firm i przedsiębiorstw, które oferowały zatrudnienie i dobre płace. Produkcja rosła w zawrotnym tempie, a wraz z nią konsumpcja. Ludzie kupowali domy, samochody, wyposażali mieszkania w nowoczesny sprzęt i wydawali pieniądze na własne zachcianki i spełnianie marzeń. Następował również ogromny boom demograficzny, bo przy godnym standardzie życia ludzie decydowali się na dzieci i nikt nie przejmował się kosztami. Całe rodziny jeździły kamperami na wakacje po Ameryce i spędzały wspólnie czas. Rozwinął się trend "amerykańskiej wolności", Amerykanie po wojnie w końcu mogli trochę odetchnąć od trudów życia i odbić się finansowo po tzw. "Wielkiej Depresji". Tak relacjonowano rzeczywistość przeciętnej amerykańskiej rodziny.


model domu w USA z lat sześćdziesiątych
rodzina, samochód, dom, USA
kobiety jeżdżące na wrotkach w Los Angeles

W tym samym czasie doszło do rewolucji w radiu, telewizji i rozrywce, a pieniądze zaczęły pojawiać się w każdym możliwym sektorze. Reklamy dalej nakręcały koniunkturę i zachęcały Amerykanów do gorączkowego wydawania. Rozpoczęła się era rock'n'rolla, masowych koncertów na żywo i innych ogromnych imprez. Wyścigi NASCAR stały się niemalże amerykańską religią, podobnie jak futbol amerykański czy chwilę później koszykówka. Hollywood weszło w swoją "złotą erę" i przemysł rozrywkowy wręcz eksplodował, tworząc nowe supergwiazdy promujące ekskluzywny lifestyle, który próbowano naśladować na każdym kroku. Stany Zjednoczone na nowo oznaczały siłę, dumę, splendor i wszystko co najlepsze. Życie było godne, marzenia się spełniały i ludziom dobrze układało się na co dzień.


Jeszcze jedna rzecz jaka rzuca się w oczy podczas tego okresu to fakt, że na filmach czy zdjęciach z lat 60-7tych ciężko znaleźć ludzi chorobliwie otyłych. Cukier był powszechnie stosowany, ba - niekiedy reklamowany jako świetne źródło energii. Wiedza na temat żywienia nie była tak zaawansowana jak dzisiaj, gdzie mamy biohackerów rozkładających każdy jeden proces w organizmie na części pierwsze, a mimo to ludzie wyglądali na szczupłych i generalnie zadbanych. Mówi się, że epidemia chorób i otyłości nastąpiła dopiero w momencie kiedy półki sklepowe zalało tanie, lecz wysoko przetworzone jedzenie, pełne chemii i innego świństwa. Ludzie w latach 60tych wyglądali na osoby w całkiem dobrej formie fizycznej i zdawali się być ogólnie zadowoleni z życia.


pocztówka z Santa Monica
młodzi ludzie w Los Angeles w latach siedemdziesiątych
mężczyzna z samochodem sportowym, pontiac firebird, USA
Kalifornia

"Transfer bogactwa"


Niestety, nieco później zaczęło powoli dochodzić do niepokojącego "transferu bogactwa" - na rzecz wielkich korporacji, kosztem zwykłych ludzi. Ten proces trwał już od jakiegoś czasu - kiedy powstawały wielkie koncerny przemysłowe - ale nigdy nie postępował on w takim tempie. Era Przemysłowa została zastąpiona Erą Informacji, pojawiły się komputery i automatyzacja. Firmy zaczęły redukować zatrudnienie. Koszty życia zaczęły rosnąć, wypłaty stanęły niemal w miejscu, a Amerykanów stać było na coraz mniejszy komfort.


biura i komputery w latach siedemdziesiątych
praca w USA w latach siedemdziesiątych
bankierzy z Wall Street w latach siedemdziesiątych

Zatrudnieni w korporacjach pracownicy nadal żyli względnie dobrze, ale pozostałe zawody powoli zaczęły dostarczać niewystarczających środków finansowych do życia, zrzucając miliony amerykańskich rodzin z poziomu klasy średniej do klasy niższej. Mniejsze firmy upadały jedna po drugiej bądź przejmowały je wielkie korporacje, które dyktowały warunki rynkowe. Amerykański standard życia ulegał gwałtownym zmianom. Zaczęło szerzyć się ubóstwo.



Obecna rzeczywistość


I oto jesteśmy w czasach teraźniejszych, gdzie niewiele się zmieniło przez ostatnie kilkadziesiąt lat, a nawet można powiedzieć że wspomniany wyżej problem osiągnął ogromne rozmiary. Mnóstwo korporacji na świecie zarabia dzisiaj niewyobrażalne wręcz pieniądze. W tym samym czasie notuje się rekordową liczbę ludzi, których nie stać na podstawowe rzeczy i żyją grubo pod kreską, nieustannie martwiąc się o jutro. Presja życia stawia wielu ludzi pod ścianą. Wspomniana przepaść i nieustanny "transfer bogactwa" w stronę korporacji wyraźnie przyspieszył w ostatnich latach i nie ma sygnałów, które mogłyby świadczyć o tym że ten trend ulegnie zmianom. Do tego dochodzi oczywiście upadająca wartość nabywcza dolara związana z niekontrolowanym wydawaniem pieniędzy przez rząd. Mówiąc krótko - perspektywy są mizerne.


Życie dzisiaj jest nieporównywalnie droższe niż miało to miejsce kilkadziesiąt lat temu. Średnia wartość domu w latach 50tych wynosiła około $8,000, w latach 60tych 11,000$ - przy jednoczesnych zarobkach na poziomie odpowiednio $3,300 i $5,600 rocznie. Ludzie byli w stanie odłożyć pieniądze na dom! Poza tym miesięczny koszt hipoteki to było niecałe $50 więc nie rujnowało to budżetu. Nic dziwnego że żyło się jakby "lżej".


ogłoszenie sprzedaży domu w USA w latach sześćdziesiątych

Dzisiaj hipoteki kosztują $2,500-3,000 - dużo więcej niż niektórzy są w stanie zarobić w miesiącu. Średnia wartość domu dzisiaj to pół miliona dolarów, niemal dziesięciokrotność rocznych zarobków. Nowy samochód kosztował kiedyś $1,500 - bardziej luksusowa Corvette około $3,000, motocykle $500, galon benzyny 18 centów. W czerwcu tego roku obliczono, że średnia transakcja za nowy samochód w USA wyniosła $47,218. Średnie zrobki mieszczą się gdzieś w okolicach $60,000. O kosztach życia szkoda rozmawiać. Wartość wypłat wzrosła średnio dziesięciokrotnie w ciągu 60 lat, w tym samym czasie mamy domy i samochody kilkadziesiąt razy droższe! Dysproporcja jest oczywista.



Czy obecnie koszty życia w USA są wysokie?


Wiele zależy od stanu i od pracy, ale myślę, że dla wielu rodzin są rzeczywiście wysokie. My sami mając nienajgorsze prace czujemy że jest coraz trudniej. Co roku konsekwentnie stać nas na coraz mniej i najgorsze jest to, że to się autentycznie czuje. Świadczyć to może o tym, że ta degradacja standardu życia postępuje dość szybko.


Dzisiaj w USA potrzebna jest naprawdę dobra praca żeby móc się spokojnie utrzymać i czerpać z życia jakieś przyjemności. Skończyły się czasy przylatywania z plecakiem w poszukiwaniu godnego życia. Start "od zera" w Stanach jest dzisiaj bardzo drogi - o czym pisaliśmy kilkakrotnie (chociażby TUTAJ) - i trzeba się odpowiednio przygotować żeby przejść przez pierwsze miesiące w miarę bezpiecznie. To jest zupełnie inna rzeczywistość, której trzeba być świadomym. Piszę to świadomie, bo otrzymujemy wiele zapytań w tej kwestii i szczerze odradzamy wylot bez planu.



Z odwagą patrzeć w przyszłość


Na horyzoncie pojawiają się kolejne domniemane rewolucje - przede wszystkim ta związana ze sztuczną inteligencją. Jedni twierdzą, że przyniesie to znowu lepsze czasy, inni alarmują, że w trakcie tej "wymiany ludzi na roboty" będziemy przeżywać finansowe katorgi i zmagać się z ogromnym problemem bezrobocia. Zatem najbliższy okres jest również jedną wielką niewiadomą. Miejmy jednak nadzieję, że nie będzie aż tak źle.


kobieta siedząca na samochodzie przed domem
mężczyźni stojący przy samochodzie w USA

Cóż, jakbyśmy mieli to podsumować - nie dziwi nas specjalnie, że wspomniany na początku wpisu "szczyt dobrego życia" coraz częściej uważa się za melodię przeszłości. Klimat lat 60tych i 70tych w USA był nie do podrobienia. Finansowe prosperity miało swoje historyczne powody i warunki ekonomiczne były zupełnie inne. W czasach złotej ery kapitalizmu ludziom żyło się dobrze, można było zauważyć że czerpali radość ze swojej codzienności. W większości przypadków ludzie mieli zagwarantowane i zabezpieczone podstawowe potrzeby - praca, dom, samochód, oszczędności. Korzystali oni z życia w pełni, byli bardziej zgodnym i zjednoczonym społeczeństwem. Firmy produkowały dobra, a ludzie chętnie je kupowali, wszyscy przez jakiś czas czuli się zwycięzcami, wszystko funkcjonowało tak jak trzeba. Pokolenia tamtych lat przeżywały czasy postępu technologicznego, rozkwitu zupełnie nowych form rozrywki i możliwości spędzania wolnego czasu. Wszystko było nowe i ekscytujące. Bez strachu o przyszłość ludzie zakładali duże rodziny i prowadzili dobre życie. Było w tym wszystkim jakieś poczucie spokoju, godności, finansowej stabilizacji, możliwości. Wielu z tych rzeczy niestety brakuje w rzeczywistości XXI wieku.



Obecnie przeżywamy kryzys, który trzeba po prostu przetrwać. Nie wiadomo ile to wszystko potrwa. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że jutro będzie lepiej i wkrótce wszystko się znowu poukłada. Kto wie, być może jeszcze będziemy mieli okazję przeżyć własne lata "60-70te" na wzór tych opisywanych powyżej, kolejną złotą erę, czasy prosperity i społecznej równości ekonomicznej. W międzyczasie nie pozostaje nic innego jak dbać o siebie i rozważnie zarządzać budżetem w tych niepewnych latach.

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Commentaires


bottom of page